Nie, oczywiście nie chodzi o przepis w znaczeniu kulinarnym! Jak niektórzy z Was już wiedzą, znacznie bliżej mi do kodeksów niż do kuchni. Moim zdaniem, wbrew obiegowej opinii prawo potrafi być ciekawe i zaskakujące. Istnieje szereg przepisów, których znajomość może okazać się przydatna na co dzień. Pamiętacie posty o wakacyjnych wykroczeniach i nieobyczajnym wybryku? Z drugiej strony istnieją przepisy,nad których sensem istnienia w polskim systemie prawnym zastanawiają się zarówno teoretycy, jak i praktycy, laicy, zapaleńcy i profesjonaliści. Są także tzw. Przepisy Yeti, każdy prawnik wie, że one istnieją, ale nikt jeszcze nie widział ich zastosowania w praktyce.
Pomyślałam, że może zaciekawi Was, jak wrzucę od czasu do czasu taki przepis, który prawdopodobnie nie zrewolucjonizuje Waszego światopoglądu i nie wywróci życia do góry nogami, ale może kiedyś okaże się do czegoś przydatny. Chociażby do popisania się jego znajomością. Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy siedzicie ze znajomymi, albo nieznajomymi w klimatycznej knajpce i nagle wyczerpują Wam się tematy do rozmowy. Zawsze wtedy możecie zrobić bardzo poważną minę i jako ostatnie koło ratunkowe ( albo może i brzytwę to schwytania dla tonącego) rzucić :
Hej! A czy wy wiecie, że rój pszczół staje się niczyim, jeżeli właściciel nie odszukał go przed upływem trzech dni od dnia wyrojenia? A nuż zyskacie podziw i uznanie, plus 10 punktów do inteligencji i urośniecie w oczach innych. Nigdy przecież nie wiadomo, co może zainteresować rozmówcę.
A tak całkiem na poważnie, jest taki przepis w naszym rodzimym Kodeksie Cywilnym, art. 182 KC, który stanowi, że:
Art. 182
§1. Rój pszczół staje się niczyim, jeżeli właściciel nie odszukał go przed upływem trzech dni od dnia wyrojenia. Właścicielowi wolno w pościgu za rojem wejść na cudzy grunt, powinien jednak naprawić wynikłą stąd szkodę.
§2. Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu niezajętym, właściciel może domagać się wydania roju za zwrotem kosztów.
§ Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu zajętym, staje się on własnością tego, czyją własnością był rój, który się w ulu znajdował. Dotychczasowemu właścicielowi nie przysługuje w tym wypadku roszczenie z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia.
Jest to przepis używany tak rzadko, że mało kto tak naprawdę widział jego zastosowanie. A jednocześnie jest to przepis budzący wiele radości, zwłaszcza wśród studentów prawa, ale nie tylko. Doczekał się nawet swojego fanpage’a na facebooku!
Jeżeli okaże się, że mieszkacie w sąsiedztwie jakiegoś zapalonego pszczelarza, to miejcie na uwadze, że może on wejść na Wasze podwórko w pościgu za rojem. Pamiętajcie jednak, że musi to być pościg, a zatem „gonienie”, „ściganie kogoś” ( chociaż w tym przypadku, chyba raczej czegoś), „pogoń” ( za sjp.pl) . Nie musicie go wpuszczać, jeżeli będzie swojego roju jedynie poszukiwał. Jeżeli ogarnięty szaleńczą gonitwą zasieje u Was spustoszenie, potłucze wam zalegające na podwórzu gliniane garnki, albo wytapla w błocie pranie ze sznura, to obowiązany jest do naprawienia wynikłej stąd szkody.
Na koniec jeszcze dodam, że śmichy-chichy, śmichami-chichami, a tak naprawdę przepis ten stał się całkiem niemiłą niespodzianką dla sporego grona osób zdających na aplikację notarialną w 2015r. Na egzaminie pojawiło się bowiem pytanie o to, co się dzieje z rojem pszczół jeżeli osiądzie w cudzym ulu zajętym. Pozdrawiam wszystkich, którzy w gąszczu ponad 1000 artykułów KC i kilku tysiącach przepisów, jakie musieli wykuć na blachę, nie przyłożyli należytej uwagi do tego jednego, bo uznali, że w przyszłej praktyce notarialnej o wiele bardziej przydatne będą dla nich inne przepisy! Pozdrawiam również wszystkich, którym zabrakło jednego punktu do zdania tamtego egzaminu. Jak widać, nigdy nie wiadomo, co i kiedy może się w życiu przydać.
Dajcie znać czy macie ochotę od czasu do czasu przeczytać jakiś przepis, ot tak po prostu, dla rozrywki (prawnicy mają czasem skrzywione pojęcie rozrywki), jako ciekawostkę, bez nadmiernego rozpisywania się z mojej strony i dogłębnej analizy doktrynalnej.
Hahaha, o matko! Aż ciężko uwierzyć, że takie rzeczy są regulowane przez przepisy. Mam w sąsiedztwie pszczelarza, będę na niego uważać 🙂
W takim wypadku dobrze jest być przygotowanym, w razie gdyby sąsiad zdecydował się ruszyć w pościg za swoim rojem.
Pościg za rojem 😀 Serio w naszym kochanym prawie są takie kwiatki? 😀 Kiedyś na studiach miałam odrobinę prawa ale to były poważne rzeczy ;P ale nie spodziewałam się, że coś takiego można tak znaleźć 😀 Zdecydowanie czekam na więcej takich ciekawostek! 😀
Cieszę się, że udało mi się pokazać prawo nie tylko od tej nudnej i poważnej strony:)
haha niezle poproszę o inne tego typu przepisy 🙂 na szczęście nie mam w okolicy pszczół 😉 chyba 😉
Postaram się raz na czas wrzucać takie ciekawostki!
haha genialne wręcz xD Dostając takie pytanie na egzaminie roześmiałybyśmy się z wściekłości 😛
Ja poproszę, chętnie będę błyskać wiedzą w towarzystwie 🙂 Myślałam, że takie dziwne rzeczy tylko w prawie amerykańskim 🙂
Ale się uśmiałam. Ojciec mojego ojczyma ma pasiekę, ciekawe, czy kiedyś uciekł mu rój. I czy zajął potem zajęty, czy niezajęty ul…
W kreskówkach uciekające roje pszczół tworzyły różne śmieszne kształty, tak właśnie wyobraziłam sobie ten pościg z wpisu 😀
Więcej takich ciekawostek! 🙂
Uwielbiam ten przepis, pamiętam jak się jego uczyłam, to od razu zapadł mi w pamięć. 🙂
Ponoć ostatnio pytanie o ten przepis pojawiło się z Milionerach:) nie wiem czy uczestnik teleturnieju znał odpowiedź, ale jak widać nigdy nie wiadomo do czego dany przepis może się w życiu przydać 😀 😀 😀