Ideę One Little Word (OLW), jednego małego słowa zapewne znacie. Pochodzi od Ali Edwards i mówiąc w skrócie polega na ustaleniu sobie jednego słowa – klucza, drogowskazu na nadchodzący rok. To słowo ma nam wyznaczać kierunki działania, prowadzić nas przez kolejne dwanaście miesięcy. Wyznaczałam jedno małe słowo od 2017 roku. Były to przeróżne słówka, czasem po polsku, czasem po angielsku. W zależności od tego jak mi pasowało.
2017 : Consistency
2018: Dyscyplina
2019: Create
2020: Explore
2021: Siła
One little word – moje podejście w 2022r.
Do tej pory koncepcja jednego małego słowa była mi bliska. Fajnie było mieć przy sobie takie słowo-drogowskaz. Przyjemnie było porównywać w końcoworocznym podsumowaniu, jak to słowo przejawiało się w mojej codzienności, nawet jeżeli działo się to mocno z perspektywy post factum i czasem bywało po prostu nadinterpretacją.
W tym roku również myślałam nad jednym małym słowem na nowy rok. Myślałam intensywnie, nawet kilka wpadło mi do głowy, ale potem zadałam sobie jedno, kluczowe pytanie.
Z jakiego powodu jedno małe słowo jest mi potrzebne?
Czy rzeczywiście, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, to jak wygląda moje życie, ustalenie jednego małego słowa będzie mi sprzyjało, będzie mi potrzebne, da jakieś konkretne rezultaty i wymierne korzyści?
Czy nie jest tak, że wszyscy naokoło przybierają sobie jedno małe słowo, sama robiłam to przez pięć lat, więc robię to siłą rozpędu?
Czy rzeczywiście będę się kierować nowym słowem przy dokonywaniu wyborów i podejmowaniu decyzji w nowym roku?
Po dokonaniu tej krótkiej analizy doszłam do wniosku, że chyba tym razem myślę o One Little Word z przyzwyczajenia, że ta koncepcja nie jest mi obecnie tak bardzo bliska.
Moje życie wymyka się jednemu słowu
Jedno małe słowo jest dla mnie niewystarczające w tym roku. Nie pasuje do tego, jak wygląda moje życie, jak układa się moja codzienność. 2021r. był rokiem zmian. Właściwie wszystko stanęło na głowie.
Po pierwsze – żyję na dwa miasta. Część mojego życia jest w Krakowie, część w Siemianowicach Śląskich. Jeszcze nie udało mi się w pełni zaadaptować do tej sytuacji, ciągle czuję się zagubiona, mam poczucie, że mogłabym to zrobić lepiej. Pracuję i bardzo lubię moją pracę, chociaż nie ukrywam, że coraz częściej w wolnych chwilach szukam ciekawych badań z obszaru psychologii zamiast ciekawych orzeczeń sądowych.
Studiuję psychologię. Przede mną intensywny czas sesji – dwa egzaminy już nawet za mną. Zaangażowałam się w życie uczelni i działam w samorządzie studentów i Psychologicznym Kole Naukowym KoRelacja. Koordynuję w kole sekcję pomocową i chciałabym zaangażować się mocno w działania psychoedukacyjne na mojej uczelni. Wiem, że to bardzo potrzebne. Odbywam praktyki studenckie, a w sumie na licencjacie do zrobienia mam ponad 700 godzin ( z tego co pamiętam). Praktycznie każdy weekend mam zajęty – albo studiami, albo praktykami.
Oprócz tego staram się … żyć. Rozwijać, dbać o zdrowie, które mocno mi ostatnio szwankuje, działać w sieci (przecież to była jeszcze niedawno moja wielka pasja). Znajdować czas dla bliskich, dla siebie.
I wiesz co? Doszłam do wniosku, że jedno małe słowo tego nie dźwignie w tym roku.
Nie chcę wyznaczać go sztucznie, tylko po to, żeby było fajnym około noworocznym tworem. Ale nie chcę całkowicie opuszczać idei słów-drogowskazów. Dlatego zostają ze mną. O to zresztą moim zdaniem powinno chodzić w układaniu swojej codzienności, w tworzeniu podsumowań i planów czy budowaniu nawyków. Żeby brać to, co nam sprzyja i jest pomocne – niekoniecznie to, co jest akurat modną koncepcją i ładnie wygląda na papierze, albo można to zapisać pod dobrze klikalnym hashtagiem.
Moje drogowskazy – słowa na nowy rok
Wyznaczyłam na ten rok kilka słów-drogowskazów. Odpowiadają one moim potrzebom. Obszarom życia nad którymi chcę w tym roku pracować. Poświęciłam temu trochę czasu, przemyślałam z czym te słowa się dla mnie wiążą. Stworzyłam w sobie mini burzę przemyśleń i zapisałam to, co dla mnie ważne.
Trzymając się metafory drogowej – na podstawie tych drogowskazów stworzyłam sobie pewnego rodzaju mapę, przewodnik na 2022rok. To coś więcej niż lista planów czy celów, wpisałam tam swoje marzenia, których spełnienie nie jest zależne ode mnie, obszary nad którymi chcę pracować, ale nie mam sztywnych wytycznych, które można zapisać w formie SMART-celu, wpisałam obawy, o których często zapominamy myśląc o nowym roku w kategorii życzeniowej, a które też są nieodłącznym elementem życia.
Jakie są moje słowa na 2022r.?
Akceptacja
Jedno z najważniejszych dla mnie słów. Nie wiem co przyniesie mi nowy rok, ale jestem przekonana, że jak każdy, będzie dla mnie zaskoczeniem. Choćbym zaplanowała go co do sekundy, to co się wydarzy zawsze jest niewiadomą. Czy 2022 będzie obfitował w pozytywne zaskoczenia? Czy może wręcz przeciwnie? Na pewne rzeczy nie mam wpływu, na inne wpływ mam bardzo ograniczony. Jedyne co pozostaje pod moją kontrolą to reakcja na to, co mnie spotyka.
To też akceptacja dla moich ułomności i niedomagań. Tego nauczyłam się w ostatnim czasie. Mam wiele ograniczeń, pracuję nad nimi (między innymi na psychoterapii), ale ta praca to długotrwały i żmudny proces. Jednocześnie chcę akceptować i doceniać siebie razem ze wszystkimi moimi ułomnościami.
Łatwo o tym pisać, trudniej rzeczywiście tę akceptację w sobie wypracować. Zwłaszcza jeżeli chodzi o akceptację własnej niemocy w obliczu pewnych trudności, które napotykamy. To dla mnie bardzo ważny obszar w 2022r.
Adaptacja
Łączy się pośrednio z akceptacją. Ciągle adaptuję się do nowych warunków życia, ale jeżeli czegoś zdążyłam się nauczyć w ostatnim czasie, to że ten proces się nie kończy. Nie bardzo chcę tutaj wyjeżdżać z banałem w stylu „jedyną stałą w życiu jest zmienna”, ale to dobrze oddaje naszą rzeczywistość.
Wiele z nas marzy o stabilizacji. Jej osiągnięcie w pewnych obszarach z pewnością może sprawić, że nasze życie będzie spokojniejsze. Ale tak naprawdę w życiu najczęściej stabilizacja bywa okresem przejściowym przed kolejną zmianą. Zmienia się rynek pracy, ceny, obostrzenia, my się zmieniamy, nasze relacje. Nawet najbardziej cudowny i stabilny związek też ma swoje etapy, które wprowadzają do tej stabilizacji pewną dynamikę.
Dlatego umiejętność adaptacji jest bardzo ważna.
Organizacja
Wiem, że łączenie różnych ról i obowiązków, i dodatkowo życie na dwa miasta wymaga ode mnie organizacji lepszej niż kiedykolwiek. To nie tylko organizacja pracy i nauki, ale także organizacja otoczenia, moich rzeczy. Tak, żebym w końcu będąc w Krakowie przestała się zastanawiać, dlaczego po raz kolejny to, czego pilnie potrzebuję jest w Siemianowicach (i odwrotnie).
To ustalanie priorytetów żeby się nie zajechać, żeby znaleźć czas na to, co naprawdę ważne.
Zrezygnowałam (póki co) z papierowego plannera/kalendarza. M.in. dlatego, że nie chcę mieć kolejnej rzeczy, o której muszę pamiętać 🙂 Przerzuciłam się na aplikację Goodnotes na moim iPadzie. Ważniejsze daty zaznaczam w kalendarzu Google. Już wiem, że jeżeli czegoś nie zapiszę to dla mnie to nie istnieje.
Co tu dużo mówić – muszę się zorganizować, żeby się nie zgubić we własnym świecie. Nie liczę na to, że będzie idealnie, ale każdy krok ku lepszej organizacji to łatwiejsze funkcjonowanie.
Troszczenie
Ten punkt nie wymaga chyba szczególnego rozwinięcia. Chcę zatroszczyć się o siebie, o moich bliskich. Chcę, żebyśmy zdrowiej się odżywiali i prowadzili bardziej aktywny styl życia na tyle, na ile to możliwe. Chcę troszczyć się o siebie na co dzień. Podchodzić do siebie z miłością i akceptacją. Wydaje się to bardzo banalne, ale tak naprawdę wymaga ode mnie przebudowania bardzo wielu nawyków i jest to nie lada wyzwanie.
Rozwój
Ostatni, ale bardzo ważny punkt. Rozwój. Chcę wykorzystać czas na studiach w miarę możliwości jak najlepiej. Chcę czytać rozwijające mnie rzeczy. Chcę uczyć się nowych umiejętności. Na pewno chciałabym, zrobić porządki w moich social mediach, zarówno od strony treści które konsumuję, jak i tych, które tworzę.
Co z tymi drogowskazami?
Tak jak wspomniałam, jedno małe słowo to dla mnie w tym roku za mało. Potrzeba mi więcej. Układanie moich słów-drogowskazów poprzedziłam zajmującym sporo czasu procesem myślowym. Podsumowaniami, analizami, rozmowami ze sobą. To było dla mnie bardzo ważne, żeby nie tworzyć czegoś, co jest zupełnie bez sensu i niepotrzebne, jak te wszystkie postanowienia noworoczne i czeklisty, które wrzuca się do kalendarza naprędce tuż przed nowym rokiem i równie szybko o nich zapomina.
Chciałabym, żeby te słowa przyświecały mi przez kolejne 12 miesięcy. Żebym z ich uwzględnieniem tworzyła plany i cele. Żebym brała je pod uwagę, kiedy będę snuła marzenia. Jeżeli chcesz się zainspirować moimi drogowskazami, będzie mi bardzo miło. Pamiętaj, że nie musisz mieć noworocznych postanowień, celów i planów, małych czy dużych słów. Nie każdemu to jest potrzebne, a już na pewno nie ma znaczenia przywiązywanie się do konkretnej daty. Nad jakością naszego życia nie pracujemy zazwyczaj przy pomocy wielkich idei, ale codziennych, drobnych kroków.
Jakie u Ciebie plany na nowy rok? Masz swoje słowo/słowa? A może ta koncepcja w ogóle do Ciebie nie przemawia?
Wszystkiego dobrego!
Bardzo fajny artykuł😊 Też mam w tym roku „problem” z wyborem mojego one little word, które towarzyszy mi od 2019 roku. Ciekawy pomysł ze słowami drogowskazami😊
Dziękuję ! No właśnie, pytanie czy w takiej sytuacji, kiedy nie możemy znaleźć jednego słowa, które nam pasuje, to trzymanie się tej myśli, że to musi być koniecznie jedno słowo nadal będzie dla nas sprzyjające 🙂 Fantastycznego roku! Niezależnie od tego czy znajdziesz jedno czy kilka słów, czy w ogóle stwierdzisz, że w tym roku Ci to nie leży 😉