Pamiętacie jeszcze podsumowanie wyzwania małych przyjemności? Przy okazji tego wpisu poczyniłam kilka planów na lipiec. Szczerze mówiąc, pomimo wakacyjnego okresu, w którym zazwyczaj jest trochę luźniej w pracy, a także pomimo tygodniowego urlopu ( wymuszonego przez ŚDM w Krakowie), tak naprawdę nie wiem kiedy ten miesiąc mi zleciał. Nie lubię tego uczucia, czas mija, a ja mam wrażenie, że nie wykorzystałam go w pełni, przespałam, a tak naprawdę to nie wiem co się właściwie ostatnio działo, bo nie miałam się czasu nad tym zastanowić.
Dlatego też pomyślałam, że przyda mi się tworzenie miesięcznych planów i podsumowań. Mam nadzieję, że takie rozliczanie siebie, pomoże mi się lepiej zorganizować i wprowadzić do mojej codzienności korzystne nawyki. Ucieszę się, jeżeli chociaż trochę wyciszę to poczucie „ uciekających miesięcy”. Zawsze będę mogła sprawdzić sobie czarno na białym co udało mi się osiągnąć, a co jeszcze przede mną. Myślę, że takie rozliczenia poczynione niejako publicznie, będą stanowić dla mnie motywację, a może i Wy przy okazji znajdziecie jakąś inspirację dla siebie. To jak, pomożecie?
mFiszki
W lipcu przede wszystkim udało mi się rozpocząć samodzielną naukę języka hiszpańskiego. Pisałam Wam wcześniej, że nie mam za bardzo czasu na dodatkowe lekcje w szkole językowej czy z lektorem, a chciałabym bardzo nauczyć się tego języka. Dlatego najbardziej optymalną opcją była dla mnie nauka samodzielna i w domowym zaciszu. Wydaje mi się zresztą, że podstawowe zwroty i słowa można opanować samemu. Do nauki używałam w tym miesiącu popularnych fiszek, z tym, że jako fanka wszelkich pomocnych smartfonowych aplikacji, wybrałam fiszki w wersji elektronicznej, czyli tak zwane mFiszki! Jak się u mnie sprawdziły? Szczerze mówiąc był to strzał w dziesiątkę! Jeżeli nie mieliście do tej pory do czynienia z fiszkami, to możecie popatrzeć sobie na stronę internetową fiszki.pl.
Zaczęłam od darmowej aplikacji, która zawiera 100 fiszek. Postanowiłam sobie, że będę się uczyć minimum 10 minut dziennie, z tym, że udzieliłam sobie przyzwolenia na jeden dzień wolny w tygodniu. Z aplikacji korzystałam głównie rano, podczas codziennego wypijania wody z cytryną i porannej kawy. Przeważnie poświęcałam aplikacji więcej niż 10 minut. Bardzo często też zaglądałam do aplikacji również popołudniu, albo wieczorem, jeżeli akurat wygospodarowałam trochę czasu. Fiszki są o tyle wygodnym rozwiązaniem, że nie trzeba przeznaczać na naukę dużo czasu jednorazowo, można podzielić ją sobie na mniejsze porcje. Bardzo dobrze sprawdził się u mnie stosowany w fiszkach system zapamiętywania. Obecnie zakupiłam kolejną aplikację, tym razem Starter, zawierający 300 fiszek ( 500 słów i zwrotów). Kosztowała około 17 złotych i jestem bardzo z tego zakupu zadowolona.
Podsumowanie letnich aktywności
W lipcu starałam się również zapewniać sobie ciekawe, letnie aktywności. Udało mi się dzięki temu zawędrować na jogę na świeżym powietrzu organizowaną w ramach Pikniku Krakowskiego. Nigdy wcześniej nie próbowałam jogi i to było dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie. Okazało się, że wcale nie jestem w tak dobrej formie jak myślałam i ćwiczenia te były dla mnie nie lada wyzwaniem. Dlatego też postanowiłam sobie, że w sierpniu więcej czasu poświęcę na ćwiczenia rozciągające. Pewnie będę ćwiczyć w domu, z filmikami znalezionymi w Internecie. Zależy mi na codziennej, niewielkiej porcji rozciągania. Może możecie coś polecić?
W lipcu więcej czasu przeznaczałam na długie spacery po okolicy oraz przesiadywanie na balkonie. Wygrzewałam się na słońcu popijając domową lemoniadę, bawiąc się z moim kotem. No, przynajmniej w te dni kiedy pogoda na to pozwalała. Starałam cieszyć się z drobnostek, a ponieważ był to dla mnie dość stresujący miesiąc, to szukałam również wyciszenia. Stąd zrodził się pomysł, ażeby w sierpniu spróbować medytacji. Mam zamiar wykorzystywać do tego aplikację Intu, która jest w języku polskim. Póki co zamierzam przetestować jej bezpłatną wersję, zawierającą siedmiodniowy kurs wprowadzający- siedem świeckich medytacji na każdy dzień. Ponieważ nic nie stoi na przeszkodzie, aby te medytacje powtarzać, zapewne wstrzymam się z wykupieniem płatnej subskrypcji, celem sprawdzenia, czy rzeczywiście jest to coś dla mnie.
Chlebek gryczany
Z ciekawostek kuchennych, muszę Wam polecić chlebek gryczany. W składzie ma tylko kaszę gryczaną niepaloną i sól. Jego przygotowanie wymaga sporo czasu (kasza musi odpowiednio długo się moczyć), ale nie wymaga od nas wiele pracy. Pierwszy raz próbowałam go u znajomej i potem przez kilka następnych dni zastanawiałam się nad tym, jak coś co w składzie ma kaszę i sól może najpierw wyrosnąć a potem cudnie się upiec. Musiałam wypróbować sama! Do wypieku używałam standardowego opakowania kaszy niepalonej (400gramów), moczyłam ją w wodzie ok. 24 h, potem blendowałam na niezbyt gładką masę wraz z solą (ok. dwie niepełne łyżeczki), następnie odstawiałam na noc do piekarnika. Ustawiałam piekarnik na 200 stopni i piekłam ok. 50 minut, licząc czas od chwili włączenia piekarnika,( nie od chwili jego nagrzania).
Tak jak pisałam, przepis dostałam od koleżanki, ale praktycznie taki sam, choć z odrobinę innymi proporcjami znalazłam również w sieci, na przykład tutaj.
LG G4
Czas w lipcu umilał mi zakupiony pod koniec czerwca smartphone! Wybrałam LG, z uwagi na moje przywiązanie do tej marki, wcześniej korzystałam z G2 mini, który dzielnie służył mi przez ponad 2 lata. To co miało również duży wpływ na wybór tego modelu, to chwalony w recenzjach aparat, z możliwością zastosowania wielu ręcznych ustawień. Przyznaję się bez bicia, że nie nauka robienia zdjęć jeszcze przede mną, większość zdjęć robię telefonem, który po prostu zawsze mam przy sobie. G4 robi bardzo ciekawe zdjęcia w nocy, z uwagi na możliwość ręcznego ustawienia m.in. czasu ekspozycji. Obecnie myślę o zakupieniu do niego statywu, tak, żebym mogła w pełni wypróbować jego możliwości ( nie jestem w stanie utrzymać ręki stabilnie przez kilka sekund). Plusem tego modelu była też jego cena, z uwagi na to, że nie jest to najnowszy model, kosztował o połowę taniej niż w dniu premiery.
Przy zabawie aparatem w telefonie towarzyszyła mi moja dzielna modelka, która, od dziwo, spokojnie pozowała do zdjęć.
Sierpień
Staram się nie robić zbyt mocnych postanowień na sierpień. Oprócz hiszpańskiego, medytacji i utrzymywania sprawności fizycznej, chciałabym nadal pracować nad rozwojem bloga. Mam nadzieję, że uda mi się poświęcić mu w sierpniu trochę więcej czasu. Dużą popularnością cieszyły się ostatnio wpisy dotyczące wykroczeń przeciw obyczajności i tych popełnianych najczęściej na wakacjach. Myślę, że w sierpniu będziecie nadal mogli czytać u mnie o wykroczeniach, od tej przystępnej i praktycznej ich strony.
W sierpniu zaczynam również przygodę z Bullet Journal, zainspirowana wpisami u Kasi z bloga Worqshop oraz zeszytem, który wypatrzyłam przypadkiem w Pepco. Mam nadzieję, że napis z jego okładki stanie się moim sierpniowym przewodnikiem.
A Ty jakie masz plany na sierpień?
Wbrew pozorom to był dla Ciebie bardzo aktywny miesiąc i poczyniłaś wiele kroków do przodu próbując nowych rzeczy. Tak to z nami jest, że przygnieceni dużymi sprawami nie zauważamy tych mniejszych, których jest wkoło nas sporo i myślimy, że czas przeleciał nam przez palce. Podziwiam za naukę hiszpańskiego. 🙂 Ja sobie obiecuję długo i póki co na tym się kończy, ale może skorzystam z Twojej rady i zacznę działać z fiszkami chociaż odrobinę 🙂
Z fiszkami na telefon jest o tyle dobrze, że można sobie pobrać na początek tę darmową aplikację, żeby sprawdzić, czy ta metoda nauki nam odpowiada. Nie trzeba od razu inwestować 🙂
O, mój telefon też już prosi się o wymianę. Mam starego LG, ale pewnie jeśli wymienię, i tak zostanę przy LG.
Własny Bullet Journal też mi się marzy – muszę tylko kupić odpowiedni zeszyt. Teraz sporo tego w sklepach, bo zbliża się rok szkolny, więc pewnie coś odpowiedniego znajdę.
Mój zeszyt jest zwykłym zeszytem w kratkę, nie takim typowym do bullet journal. Ale póki nie jestem jeszcze w pełni „wkręcona” to co całe planowanie w bujo, to stwierdziłam, że w zupełności mi wystarczy. Pozdrawiam
Nie mogę się zebrać za ten chleb gryczany. Mnie przeraża ilość czasu, jaki trzeba mu poświecić. Chyba za leniwa jestem. 🙂 Z drugiej strony, nie wiem, czy ja aż tak lubię kaszę gryczaną. Chleb na mące gryczanej mi nie smakuje za bardzo. Muszę ją z czymś mieszać.
Nie próbowałam nigdy robić chleba na mące gryczanej. Natomiast kaszę gryczaną mogłabym jeść na śniadanie obiad i kolację, więc chyba wszystko gryczane mi smakuje 🙂 Jeżeli jednak zdecydujesz się spróbować tego chlebka, to koniecznie daj znać czy smakował!