W zeszłym roku w sierpniu rozpoczęłam na tym blogu cykl 3 małe wdzięczności. Pisałam Wam o tym, że praktykowanie wdzięczności jest dla mnie bardzo, bardzo ważne. Już nie raz pomogło mi wrócić do pionu, kiedy dopadał mnie gorszy dzień, łapałam doła, albo w moim życiu zaczynało dziać się coś złego, co trudno mi było zaakceptować. Bo w każdej sytuacji, można znaleźć coś pozytywnego. Dlatego cykl 3 małe wdzięczności powraca i mam nadzieję, że na stałe zagości na blogu. Jesteście za?
Swoją drogą, jeżeli nie wierzycie, że w każdej sytuacji można uczepić się pozytywnej myśli, to serdecznie polecam Wam książkę „Czesałam ciepłe króliki” – wywiad z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską, kobietą, której pozytywne myślenie nie opuściło nawet w obozie koncentracyjnym.
Styczeń
Nowy rok zaczął się dla mnie całkiem nieźle. Miło spędziłam Sylwestra, kupiłam karnet do klubu fitness i wróciłam do jednej z moich ulubionych aktywności, jeżeli chodzi o ruch, czyli do Zumby! Wybrałam moje jedno małe słowo na 2019 rok i powoli zaczynałam układać sobie noworoczną rzeczywistość po swojemu.
Potem, Ci z Was którzy śledzą mnie na Instagramie może wiedzą, pochorowała mi się Felka. Nie była w stanie ustać na nogach, jak się okazało miała bardzo wysoką gorączkę. Przy okazji wizyty na nocnym dyżurze weterynaryjnym zrobiono jej USG, które pokazało kilka niefajnych rzeczy. Do tego doszła szara zima i kilka innych nieprzyjemnych/stresujących czynników i koniec końców dopadł mnie w styczniu (po raz pierwszy w życiu) prawdziwy Blue Monday.
Pozwoliłam sobie przewegetować ten dzień przy ulubionych serialach i kolejnego dnia wróciłam do świata żywych 🙂 Mimo chwilowego spadku energii styczeń kończy się dla mnie naprawdę dobrze. Dużo się dzieje, jedyna stała to zmienna 🙂 Ale patrząc, jak upływa ten pierwszy miesiąc nowego roku wiem, że mam za co być wdzięczna! I myślę, że to dobry czas, żeby podzielić się z Wami trzema wybranymi, małymi wdzięcznościami.
3 Małe Wdzięczności 1/2019
Jestem wdzięczna, za możliwości, jakie daje współczesny świat
Ostatni miesiąc przypomniał mi po raz kolejny, w jak ciekawych czasach żyjemy. Mamy niemal nieograniczone możliwości. Możemy garściami czerpać wiedzę i inspiracje, dostępne na wyciągnięcie ręki. W 15 minut możemy kupić bilet lotniczy w piękne miejsce. Mało tego, jest duża szansa, że kupimy go za grosze. A bez wychodzenia z domu, możemy zobaczyć jak wyglądają nieznane nam miejsca na końcu świata, bo najprawdopodobniej gdzieś w sieci znajdziemy ich zdjęcia bądź nagrywane w nich materiały video.
Możemy bez wychodzenia w domu posłuchać tego, co mówią mądrzy ludzie z całego świata. Mamy szansę otaczać się treściami, które nas budują. Możemy uczestniczyć w fajnych inicjatywach, możemy samodzielnie uczyć się języków obcych.
Internet daje nam niesamowite możliwości. Jest potężnym narzędziem. Dzięki niemu na przykład, jedna kobieta, lekarka mogła dotrzeć do rzeszy osób i dzięki sprzedaży swoich e-booków uzbierać ponad milion dwieście tysięcy złotych na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. ( Dla tych, którzy nie śledzili tej niesamowitej akcji na bieżąco, mowa oczywiście o Mamie Ginekolog. )
Tak, mamy ogromne możliwości. Chociaż czasami mam wrażenie, że te możliwości, to najgorsze, co może się niektórym ludziom przytrafić. Inaczej nie jestem sobie w stanie wytłumaczyć tego, że są ludzie, którzy poświęcają swój czas i energię na to, żeby Internet wykorzystywać do uprzykrzania innym życia i rozsiewania negatywnej energii.
Zobacz też : Po o siedzisz w Internecie? Zastanów się!
Ale to nie jest temat na dzisiaj. Podobno w dawnych Chinach powiedzenie „obyś żył w ciekawych czasach”, oznaczało, że życzymy komuś najgorzej. Niestety czy stety – żyjemy w ciekawych czasach. I pewnie warto pomyśleć, co z tym można zrobić.
Jestem wdzięczna, za nie do końca rozsądne decyzje
Ludzie, którzy mnie znają wiedzą, że zazwyczaj jestem rozsądna. Nie przepadam za nadmiernym ryzykiem. Lubię zasady. Nie podejmuję pochopnych decyzji. Nawet samochodem jeżdżę do bólu zgodnie z przepisami (kto kiedyś jechał ze mną (albo i za mną 🙂 ) ten wie )
Czasem zdarza mi się jednak kompletnie zapominać o zdrowym rozsądku i podejmować decyzje pod wpływem chwili i intuicji. To zazwyczaj są decyzje niewytłumaczalne z racjonalnego punktu widzenia. Ja ten stan nazywam zaćmieniem umysłu. Takim ułamkiem sekundy, w którym, gdybym włączyła myślenie i przeprowadziłabym potencjalny rachunek możliwego ryzyka, to postąpiłabym zupełnie inaczej.
I czasem okazuje się, że takie zaćmienie wychodzi na dobre. I za takie zaćmienie jestem w tym miesiącu wdzięczna. To nie oznacza oczywiście, że nagle zacznę polegać wyłącznie na intuicji. Na co dzień naprawdę lubię być rozsądna i poukładana. Ale dobrze raz na czas przekonać się o tym, że w razie czego, ta intuicja nas nie zawodzi. (Swoją drogą podjęta prawie dwa lata temu decyzja o tym, żeby nie zostawać adwokatem, wbrew temu, co wszyscy wokół uznawali za racjonalne, okazała się jedną z najlepszych decyzji w moim życiu).
Jestem wdzięczna, za to, że zrobiłam sobie detoks od prostownicy
Na koniec, żeby nie było tak całkiem na poważnie : bardzo cieszę się z tego, że wróciłam to moich falowanych włosów. Od ponad tygodnia prostownica leży sobie schowana w szufladzie. I chyba tak przez jakiś czas jeszcze pozostanie ( nie wiem, jak długo, w końcu – kobieta zmienną jest).
O dziwo bardzo polubiłam to, że moje włosy żyją własnym życiem. To, że na to, jaki danego dnia mają humor nie mam wpływu. Czuję się w nich naprawdę bardzo dobrze. Ale największą zaletą, jest komfort wychodzenia z domu i niezastanawiania się, czy na pewno wyłączyłam prostownicę. Serio, przy całym moim zorganizowaniu i zdyscyplinowaniu, każde moje wyjście z domu wygląda jak w Dniu Świra, więc nawet jedno zagadnienie z głowy jest na wagę złota. Czy ktoś z Was też ma ten problem?
Tak, jak wspominałam na początku – chciałabym, żeby posty z trzema małymi wdzięcznościami pojawiały się u mnie w tym roku regularnie. Być może połączę je, tak jak dzisiaj, z mini podsumowaniem miesiąca. W każdym razie, jeżeli lubicie te wpisy, to wypatrujcie tych oznaczonych 3MW.
A co u Was? Jak zaczął się Wasz miesiąc? Co dobrego Was spotkało? A może macie jakieś ciekawe plany na luty?
Do twarzy Ci w falach
Też mi się nowy rok fajnie zaczął, oby tak dalej
Dziękuję! I trzymam kciuki, żeby dobra tendencja się u Ciebie utrzymała!
Ja mam nadzieje, że gorszego miesiąca niż styczeń w tym roku już nie będę miała. Miałam paskudne włamanie na serwer, gdzie był blog. Ktoś postanowił zniszczyć całą moją budowaną markę i mu się to udało. Musiałam wszystko usunąć, nawet z portali społecznościowych. Praktycznie zacząć wszystko od nowa, pod nową nazwą. Tak miło zaczął mi się rok.
Jejku, strasznie mi przykro! To musiało być okropne doświadczenie! Trzymam kciuki, żeby teraz było już tylko lepiej i żeby udało Ci się odbudować to, co zostało Ci zabrane!
Ślicznie Ci w tych lokach! Ile ja bym się musiała nakręcić, żeby takie mieć! 😉
Dziękuję <3
Praktykowanie wdzięczności jest super! Każdego dnia na camino robiłam małe podsumowanie i wybierałam jedną rzecz, za którą chciałam dzisiaj podziękować. To był najlepszy sposób, że tę Drogę przeżyć świadomie i potrafić zachwycać się małymi drobnostkami. Brakuje mi tej praktyki w codziennym życiu i cóż… chyba pora znów wpisać ją w swoją rutynę 🙂
Ps. przepięknie Ci w falach!
Camino? Wow, gratulacje! To musiało być niesamowite doświadczenie!
A co do praktykowania wdzięczności, to ja zauważam mega różnicę, jak raz na czas zdarza mi się o tym na jakiś czas zapomnieć. Zawsze wracam 🙂