Maj zdecydowanie należał zawsze do moich ulubionych miesięcy w roku. Kojarzył mi się z kwintesencją wiosny, nawet jeżeli grzmiało, lało i mroziło. Mam nadzieję, że kwietniowe śniegi były już ostatnim przejawem zimy w tym roku. Miesiąc zaczął się wyjątkowo dobrze, a zapowiada się bardzo interesująco. Nauczyłam się już, że interesująco nie oznacza łatwo, dlatego z ochotą szykuję się na nowe wyzwania .
Podsumowanie kwietnia
Na początku kwietnia pisałam Wam o tym, że jeszcze w marcu przewróciłam życie do góry nogami. Po zawieruchach związanych z podejmowaniem odważnych decyzji powoli opada kurz, a ja umacniam się w przekonaniu, że szalone pomysły nie zawsze muszą oznaczać katastrofę, czasem wręcz mogą prowadzić do dobrego. Dostałam od Was wtedy dużo słów wsparcia, za które jestem niesamowicie wdzięczna.
W kwietniu układałam na nowo swoją rutynę. Przyzwyczajałam się do innego trybu pracy. Testowałam samodyscyplinę, uczyłam się powoli ze spokojem przyjmować nieregularność i zarówno nadmiar pracy, jak i jej niedostatek. Całe szczęście znalazłam odrobinę czasu na przyjemności. Wrzucałam Wam tutaj zdjęcia, a nawet mini vloga z Parku Bednarskiego. Regularnie odwiedzałam osiedlową bibliotekę. Spędziłam święta w rodzinnej miejscowości. I co najważniejsze, wyciągnęłam w końcu buty, kije i zaliczyłam dwa wypady w góry. Odwiedziłam Beskid Mały ( o czym mogliście poczytać tutaj) i Mogielicę.
Początek maja
Nie mogłam leniuchować w długi weekend, chociaż nie ukrywam, że nie obraziłabym się na kilka dni takiego zupełnego nicnierobienia. Ale jak wolnego mam nie dużo, to trochę szkoda mi ten czas przeleżeć. Dlatego pierwszego maja ruszyłam w Gorce. Relację podrzucałam Wam na blogu w tym tygodniu, ale nie mogłabym nie dorzucić tutaj kilku zdjęć. No po prostu nie mogłabym. Tak tam było pięknie i wiosennie, mimo okazjonalnie pojawiającego się śniegu, że najchętniej od razu ruszyłabym w góry znowu. Takie wspomnienia i widoki zawsze lubię trzymać w głowie, kiedy dopada mnie szara codzienność.
Co w maju?
Maj zapowiada się ciekawie i intensywnie. Na co dzień jestem domatorką, a w tym miesiącu czeka mnie kilka wyjazdów. Jeżeli tylko uda mi się znowu pokonać mój strach przed lataniem, to zdam Wam szczegółową relację tutaj na blogu. Może macie ochotę na videorelację, taka jak ta lutowa z Gran Canarii?
Pod koniec maja, jak dobrze pójdzie planuje odwiedzić Blog Conference Poznań i szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać wszystkiego czego się tam dowiem i nauczę 🙂 Przy okazji uświadomiłam sobie, że nigdy nie byłam w Poznaniu. Pewnie nie będę miała jakoś szaleńczo dużo czasu na zwiedzanie, ale jeżeli macie jakieś propozycje, gdzie warto uderzyć, co zobaczyć, czego spróbować, czym się ucieszyć w stolicy Wielkopolski, to proszę dajcie znać! Jestem też bardzo ciekawa, z kim z Was widzę się w Poznaniu?
Przy okazji w maju chciałabym zrobić porządek w ubraniach. Ostanio uporałam się szufladami z dokumentami, ale to jest moja działka. Macie jakieś porady jak zabrać się za porządki w szafie? U mnie jest bardzo typowo- szafa pełna ubrań i nie mam w czym chodzić. Będę wdzięczna za wszelkie porady.
A jak Wam minął kwiecień i jak kreują się u Was majowe plany?
Takie małe podróże, zwłaszcza na łono natury, są fajne 🙂 Też jestem domatorką, ale jak już gdzieś wyjadę, to zawsze sprawia mi to radość 🙂
dokładnie tak! Najtrudniej zazwyczaj jest się zebrać, potem już tylko same przyjemności 🙂
Ciekawie, będę tu zaglądał. 😉
Bardzo mi miło 🙂 Serdecznie zapraszam.
No to moja droga widzimy się w Poznaniu!:)
Daga! Bardzo się cieszę! Do zobaczenia!!
Kurcze, dlaczego ja o tym wszystkich konferencjach i spotkaniach dowiaduję się tak późno! No nic, może w przyszłym roku!
Ach, ze swoją szafą już tyle walczę i dalej nie widzę końca…
Pięknego maja <3
Pięknego maja! Jeżeli chodzi o szafę, to jestem prawdziwym chomikiem, wszystko mi jest zawsze potrzebne 🙂 Ale nie raz zdarzyło mi się, że długo w czymś nie chodziłam, miałam już dany ciuch wyrzucić, a potem mi się odwidziało i stał się on moim ulubieńcem. Dlatego zawsze mam opory przed pozbywaniem się ubrać. Co do konferencji, o tej w Poznaniu też się dowiedziałam jakoś dość późno. Na pewno już po pierwszej turze zapisów, ale zdążyłam na drugą 🙂
Piękny ten twój maj! Widzę, że byłaś na Gran Canarii, lecę poczytać, bo właśnie wylatuję tam za kilka dni 🙂
Ooo Gran Canaria jest cudowna! Ja jestem w niej absolutnie zakochana 🙂
O, i moje okolice widzę 🙂
A ja się cieszyłam, że się kwiecień skończył i już śniegu nie będzie, a tymczasem na jutro u nas ŚNIEG zapowiadają :O
Ooo mam nadzieję, że Was nie zasypie. Powrót zimy w maju, pewnie nie należy do najprzyjemniejszych.
Czyli widzimy się w Poznaniu powiadasz? Strasznie się cieszę, że będę mieć możliwość poznania tylu osób z blogosfery, które śledzę i czytam.
Chociaż, prawdę powiedziawszy, my to mogłybyśmy się zapoznać na spokojnie w Krakowie 🙂
A gdzie planujesz dalszą podróż? Czyżby Teneryfa?
Kinga, jak super! Też nie mogę się doczekać na spotkanie na żywo z tymi wszystkimi osobami 🙂 Jakbyśmy się gdzieś minęły w tłumie w Poznaniu , to wtedy musimy nadrobić w Krakowie 🙂 Niestety jeszcze nie Teneryfa. Chyba Teneryfa najwcześniej w przyszłym roku. Tym razem Cypr 🙂
Och, Cypr! Jak cudnie! Zazdroszczę! (ale tak pozytywnie)
Kwiecień przewrócił moja życie do góry nogami i kazał przemyśleć wszystkie plany na maj, co mocno boli.
Super, uwielbiam jak tak dużo dzieje się w życiu:). Działo sie u Ciebie, oj działo :). Zdjęcia gór ze śniegiem, aż mnie zmroziły, brrr. Kiedy ta wiosna na dobre przyjdzie?;)
I ja, i ja też będę na tej konferencji ;D Także widzimy się! 🙂