Połowa miesiąca to na blogu czas na wpis dotyczący trzech małych wdzięczności. O tym, jak ważne jest dla mnie praktykowanie wdzięczności pisałam już wiele, wiele razy. Codzienne zwracanie uwagi na to, co dobrego nas w życiu spotyka, pomaga nastawić się pozytywnie. Bo skoro jest tyle rzeczy, ludzi, zdarzeń, za które jesteśmy wdzięczni, to nie sposób narzekać na drobne przeciwności, które czasem musimy pokonać.
Oczywiście, praktykowanie wdzięczności nie sprawi, że w magiczny sposób ominą nas wszystkie złe rzeczy. Ale moim zdaniem, to właśnie w trudnych momentach, dostrzeganie tego, co dobre, pomaga nam iść do przodu. Zgadzacie się z tym?
U mnie, po trudnym sierpniu i wrześniu, październik przyniósł trochę pozytywów. Zaczęłam od urlopu i odwiedzenia Sardynii. Ale żeby nie było zbyt różowo – ostatni dzień przyniósł trochę nerwów. Jeżeli śledzicie mojego Instagrama, to pewnie wiecie, że do Polski miałam wylecieć z Cagliari w środę o 18.30. Lot ciągle się jednak opóźniał, aż w końcu, około 22 dowiedzieliśmy się, że został odwołany. Znalezienie szybkiego połączenia z powrotem do domu okazało się trudne i miałam już taką wizję, że chyba nie wydostanę się zbyt szybko z wyspy. Koniec końców do domu dotarłam w piątek przed południem, z przesiadką pod Barceloną. I tak okazało się, że to była całkiem dobra opcja. Inne osoby z tego lotu zostały na Sardynii do soboty, niedzieli, a nawet i dłużej.
Ale ja dziś nie o tym. Przejdźmy do trzech październikowych wdzięczności!
Zobacz też :
Trzy małe wdzięczności – sierpień
Trzy małe wdzięczności- wrzesień
Dziękuję za wspaniały urlop
Niemniej jednak wypad na Sardynię będę wspominać wspaniale! Odpoczynek i oderwanie się od codzienności były mi bardzo potrzebne. W Cagliari złapałam trochę słońca i trochę kilogramów! Witamina D, gluten i długie wieczorne pogaduchy, to zdecydowanie to, czego było mi trzeba 🙂 Pomimo kłopotów z powrotem do domu, wróciłam wypoczęta i pozytywnie naładowana energią. Energia się przyda, bo te sardyńskie kilogramy wypadałoby teraz zrzucić 😀
Relacje z Sardynii pojawią się wkrótce na blogu i na moim kanale na Youtube. Zachęcam do jego zasubskrybowania tych, którzy chcą być na bieżąco.
Dziękuję za bezpieczny powrót do domu
Słyszeliście kiedyś : „Uważaj o czym marzysz, bo to marzenie może się spełnić?” Kiedy byłam na Sardynii nie raz i nie dwa powiedziałam, że mogłabym tam zostać na całą zimę. Ale kiedy nad Cagliari przyszła nawałnica, odwołano nam lot a znalezienie jakiegokolwiek wolnego miejsca, w jakimkolwiek samolocie opuszczającym wyspę, okazało się wyzwaniem, to wcale nie było mi do śmiechu.
Dlatego cieszę się, że wróciłam cała i zdrowa, i z niewielkim, dwudniowym tylko opóźnieniem. Już po powrocie zobaczyłam w Internecie filmiki przedstawiające skutki tej nawałnicy i przeczytałam o zerwanych mostach, zalanych ulicach i ofiarach całej tej sytuacji. Bardzo przykro było o tym czytać.
Dziękuję za piękną polską jesień
Jestem niesamowicie wdzięczna za to, jak piękną jesień mam teraz za oknem. Cieszę się każdą jej chwilą, bo wiem, że ten przyjemny stan nie potrwa długo. Ale taką jesień to ja bardzo lubię! Staram się jak najszybciej odgrzebać z pourlopowych zaległości i znaleźć jak najwięcej czasu na jesienne spacery w tym tygodniu.
Jednocześnie przygotowuję się na pluchę i długie zimne wieczory. Kotka przywitała mnie w domu wyjątkowo ciepło, chyba dobrze zrobiła jej ponad tygodniowa rozłąka. A wiadomo, że nie ma nic lepszego na długie jesienne wieczory, niż mruczący kot na kolanach.
Powoli kompletuję aromatyczne herbaty. Ostatniej zimy najchętniej piłam czerwoną z mango i papają, albo z czerwonym pieprzem. Często też sięgałam po zwykłą, czarną herbatę do której dodawałam cytryny, miodu i imbiru.
Jakie są Wasze ulubione jesienno-zimowe herbaty?
Oczywiście, we wpisach z serii trzy małe wdzięczności, dzielę się tylko niewielką częścią tego, za co jestem wdzięczna na co dzień. Ale mam nadzieję, że ta niewielka część stanie się dla Was inspiracją do praktykowania wdzięczności w swoim życiu.
Co dobrego Was spotkało w ostatnim czasie? Napiszcie mi o tym w komentarzu!
Mruczący kot i jesień to rzeczywiście kapitalne połączenie, od lat to praktykuję 🙂
To się nazywa praktykowanie dobrych nawyków 😀 ;D 😀 Chociaż tak sobie myślę, że mruczący kot jest dobry na każdą porę roku 🙂
Październik też zaczął mi się wyjazdem, tylko że nie poza granice. Miło było mieć chwilę odskoczni od rzeczywistości. Kolejna dobra rzecz, zaczynam bloga od nowa budować.
Jola! W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć powodzenia w tym budowaniu!
Praktykowanie wdzięczności jest bardzo wartościowe, sama również staram się doceniać wszystkie małe i duże dobre sprawy jakie przynosi mi codzienność. Wdzięczność daje poczucie, że życie jest lepsze i bardziej świadome.
Super! Zgadzam się w 100% ! Poza tym, jak przychodzi czasem taki dzień, w którym mam doła, to gdzieś z tyłu głowy mam zakodowane to, że raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale przecież jest tyle rzeczy, osób, zdarzeń i zjawisk, za które mogę być wdzięczna, że nie mogę się dołować! 😉