Z pewnością spotkaliście się już z serią postów Tu i Teraz. Zapoczątkowała ją Kasia z bloga Worqshop.pl, zachęcając również innych do zatrzymania się na chwilę w codziennej krzątaninie i zabieganiu. Tu i teraz, to takie przemyślenia z codzienności, z danego momentu w życiu. Bardzo lubię czytać te wpisy u moich ulubionych blogerek, więc pomyślałam, że może i ja spróbuję? Dajcie mi znać, czy chcecie wpisy z serii Tu i Teraz na blogu. Co dzieję się u mnie właśnie tu i teraz?
SŁUCHAM
Słucham… tak, tak słucham wszystkich możliwych świątecznych i grudniowych playlist. Z tymi wszystkimi hitami tak bardzo popularnymi o tej porze roku. Z dzwoneczkami i wszystkimi kojarzącymi się ze świętami ozdobnikami. Wcale mi się jeszcze nie znudziły!
CZUJĘ SIĘ
Czuję się odrobinę wytrącona z mojej rutyny. Wiele się ostatnio u mnie zmieniło, zwłaszcza jeżeli chodzi o tryb życia i pracy. Kiedy w zeszłym roku pisałam o mojej organizacji pracy w domu, to zaznaczyłam, że moją ulubioną porą życia i pracy są poranki. Ale z przyczyn nie do końca zależnych ode mnie, przestawiam się na wieczorny tryb życia. Kładę się spać najwcześniej około pierwszej, często po drugiej, więc wstawanie o piątej rano przestało być możliwe. Coraz lepiej pracuje mi się jednak wieczorami i myślę, że uda mi się wypracować nową rutynę.
CHCIAŁABYM
Mieć więcej czasu na spotkania z ludźmi. Z bliskimi, z przyjaciółmi, ze znajomymi. Dzielnie nad tym pracuję!
JESTEM WDZIĘCZNA ZA
Jestem wdzięczna za całą masę rzeczy i zdarzeń. Za to wszystko co mnie spotkało w tym roku, za każde miejsce, które mogłam odwiedzić, za cudowne rozmowy ze wspaniałymi ludźmi. Za to, jak bardzo się rozwinęłam, jak wiele się zmieniło. Za poranną kawę. Za kota na kolanach. Za światełka choinkowe.
PRACUJĘ NAD
Zamknięciem pewnych projektów, które muszą zostać zamknięte, żebym mogła skupić się w końcu na tym, co dla mnie ważne.
CIESZĘ SIĘ
Z przedświątecznej domowej atmosfery. Z tego, że w końcu nie biegam między kancelarią, sądem a zajęciami na aplikacji. Że mogę usiąść wygodnie na kanapie i spokojnie zawinąć się w koc. Wprawdzie z laptopem na kolanach i pracą do wykonania, ale jednak w domu.
UCZĘ SIĘ
Uczę się cierpliwości, która nigdy nie była moją mocną stroną. Uczę się nieszukania dziury w całym. Akceptowania otoczenia. Nierozmyślania o tym, co było kiedyś, co by było gdyby i co będzie. Uczę się tego, jak przystosować się do nowej sytuacji i jak wypracować sobie nową codzienną rutynę.
CZYTAM
Czytam „Jak wysoko sięga miłość? : życie po Broad Peak …” , czyli rozmowę z Ewą Berbeką, żoną himalaisty Macieja Berbeki, który zginął po zimowym wejściu na Broad Peak. Wzruszającą opowieść o miłości, pasji i traumatycznych przeżyciach opowiedzianą z perspektywy kobiety. Ale historia Ewy Berbeki to nie tylko historia żony himalaisty. To bardzo ciekawa historia kobiety, która sama jest pełna pasji, i która niejedno w życiu przeżyła i niejednego doświadczyła. Książkę czyta się dobrze, aczkolwiek miałam takie momenty, w którym pomyślałam sobie, że wolałabym, żeby książka była napisana mniej ozdobnym, bardziej przyziemnym językiem. Zwłaszcza na początku zgrzytnęło mi kilka barwnych opisów sytuacji, które to opisy jakoś nie do końca przypadły mi do gustu. Nie mniej jednak książkę czytam z zaciekawieniem
OGLĄDAM
Oglądam filmy w moim domowym kinie DIY. Zamówiliśmy z Kubą projektor i tło fotograficzne, który służy nam za ekran i możemy cieszyć się mini domowym kinem. Dużą radość sprawiło nam obejrzenie, po raz kolejny zresztą, „Obiecaj mi” Kusturicy. A od czasu do czasu, kiedy mam chwilę przerwy w pracy oglądam nową Dynastię. To taki przyjemny serial „do pooglądania”, z silnymi kobiecymi postaciami, ładny i kolorowy. Z chęcią sięgnę po oryginalną Dynastię, kiedy znajdę trochę więcej czasu. Pamiętam jeszcze trochę ten szał, kiedy losami Blake’a i Crystal żyła połowa kraju na początku lat dziewięćdziesiątych. Miałam nawet gdzieś na drzwiach przyklejoną naklejkę z rodem Carringtonów i złowrogą Alexis.
CZEKAM NA
Czekam na nowy rok! Nie dlatego, żeby to miała być jakaś magiczna data, od której wszystko się zmieni, dzięki magicznym i cudownym postanowieniom. Ale wraz z końcem tego roku, kończę też niektóre projekty, zamykam pewne zobowiązania i styczeń będzie dla mnie w końcu trochę luźniejszym miesiącem. Takim, w którym, mam nadzieję, będę mogła się skupić bardziej na sobie i na moim blogu.
Mam nadzieję, że moje Tu i Teraz przypadnie Wam do gustu. Moją grudniową codzienność możecie podejrzeć też na moim kanale na youtube w filmikach z serii VLOGMAS. Zachęcam Was do sybskrypcji mojego kanału. A tak poza tym, dziękuję za to, że jesteście! Za każdy komentarz, za każdą wiadomość, którą od Was dostaję. To daje mi ogromnego, chociaż bezbolesnego kopa do działania! Dzięki!
Lubię te cykle i chętnie czytam je u kilku blogerek, fajnie, że do nich dołączyłaś. Zawsze przy okazji zbiera mnie na przemyślenia co u mnie w tych aspektach słychać.
Podobne odczucia miałam przy „Jak daleko sięga miłość”, opisy odchodzące od głównego wątku poniekąd i barwny język, charakterystyczny w sumie dla autorki. Ale też analogiczne wrażenie miałam przy czytaniu „Długiego filmu o miłości”, gdzie autor i jego wrażenia wysuwały się daleko na przód i w zasadzie nie odebrałam tej pozycji jako reportaż, ale jako wspomnienia autora, który przypadkiem pisze o innym, dosyć doniosłym wówczas temacie.
Wczoraj wieczorem nie mogłam zasnąć, zbyt dużo emocji buzowało, więc dla zmęczenia włączyłam nową „Dynastię”. Miałam zasnąć po chwili odcinka, zasnęłam dopiero w połowie 3. Mam jakieś niejasne wspomnienia z oryginalnej, więc tu sa pewne zaskoczenia i rozczarowania, ale wątek jednak wciąga. To też trochę z sentymentu do mojego ukochanego serialu z czasów liceum „One Tree Hill” i początków studiów, kiedy to każda z koleżanek oglądała „Plotkarę”, docenioną przeze mnie po latach 😉
Właśnie dwa dni temu skończyłam czytać „Jak daleko sięga miłość…” i tak czy siak, mimo tego, że czasem nie do końca mi ta książka leżała językowo, to uważam, że jest to pozycja warta przeczytania. I taka pozycja, której nie czyta się dla języka, a dla historii w niej opisanej 🙂 A co do Dynastii, to ja się, tak w ogóle ,nie mogę napatrzeć na stroje głównych bohaterek! Niesamowicie mi się one podobają i mam wrażenie, że są takim mrugnięciem okiem do tych szalonych lat 80tych. Nie wiem, czy sama miałabym odwagę niektóre z nich nosić, ale bardzo mi się podobają. Włączyłam raz z ciekawości pierwszy odcinek oryginalnej Dynastii, ale on trwa chyba 3 godziny! Prawdopodobnie wrócę do niego, ale dopiero jak będę miała więcej czasu 🙂
Ja zaczęłam już słuchać kolęd 🙂 Jakoś tak mam, że najbardziej mnie one cieszą przed świętami 🙂
Czyli klasycznie i tradycyjnie 🙂 Ja wprawdzie w tym roku jeszcze nie zaczęłam, ale bardzo lubię ciekawe interpretacje kolęd.
Projektor i domowe kino to świetna sprawa. Parę lat temu pożyczyliśmy na chwilę projektor od znajomego i pamiętam, że uwielbialiśmy wieczory w łóżku z filmem, winem i pizzą 😉
Jeśli chodzi o świąteczne melodie, to ja zaczęłam ich słuchać już na początku… listopada 🙂 Tak! I nareszcie mogę się do tego publicznie przyznać. (od razu odpowiem na kolejne pytanie – nie, jeszcze mi się nie znudziło 😉 )
P.S. Czekam na kolejne tu i teraz w nowym roku i trzymam kciuki za pozytywne zamknięcie i dokończenie wszystkich spraw!
Dzięki Kochana! Myślę, że seria tu i teraz zostanie ze mną na dłużej. Film, wino i pizza…. brzmi jak wizja raju na ziemi 😀
Jak wiele wspólnego widzę w Twoim Tu i Teraz i moich ostatnich miesiącach. Cierpliwość, też ciągle mi jej brakuje do wszystkiego i uczę się jej już od dawna. Piosenki świąteczne <3 Co roku te same i chyba nigdy się nie znudzą 🙂
No i te projekty, które trzeba domknąć, aby móc się zająć tym co się chce i co ważne.
W takim razie powodzenia w domykaniu spraw i w nauce cierpliwości dla nas obu 🙂 🙂 🙂
Narobiłaś mi ochoty na tej projektor! Na mieszkaniu nie mamy telewizora, a większość filmów i seriali oglądamy na laptopach. Nie narzekam, ale również nie pogardziłabym troszkę większym ekranem 😉
Mam wrażenie, że Twój grudzień jest okropnie zabiegany! Życzę po domykania projektów i chwili oddechu w Nowym Roku!
Dziękuję! Może ten grudzień nie tyle zabiegany, co hmmm… zasiedziany przed komputerem przy pracy 😀 Ale nie narzekam i czekam na złapanie oddechu w styczniu. A ten projektor to jest naprawdę super sprawa! Polecam, zwłaszcza, ze nie jest to jakiś bardzo kosmiczny wydatek, a daje dużą frajdę 😉
Tu i teraz istnieje. Reszta nie, dobry cykl 🙂 Ja staram się każdego dnia jak najbardziej uważnie przeżywać każdą chwilę 😉
Nie jestem na bieżąco w blogosferą i przyszłam zobaczyć co to jest „post tu i teraz”, bo czasem mi głupio, że nie wiem czegoś oczywistego o blogowaniu, mimo że sama mam bloga. No cóż „tu i teraz” to cały mój blog (wszak piszę pamiętnik), więc takie posty nie mają tam sensu, ale dobrze wiedzieć o czym normalni ludzie mówią 🙂 Pozdrawiam serdecznie.