Luty za nami. Tak jak miesiąc temu, tak i dzisiaj krótkie podsumowanie. Bez zbędnych wstępów. Z czym kojarzył mi się najkrótszy miesiąc roku? Pięć jego małych cząstek poniżej!
Początek na urlopie
Jeżeli czytaliście wpis podsumowujący poprzedni miesiąc, to wiecie, że luty zaczynałam w Playa del Ingles, na Gran Canarii. Przyznaję się bez bicia, że z chęcią zostałabym tam, gdybym tylko miała taką możliwość. Na blogu będą pojawiać się wpisy na temat Gran Canarii, więc nie będę się rozpisywać, ale po takim tygodniu powrót do ciemnego, pogrążonego w smogu Krakowa był naprawdę trudny.
Wiosna w mieszkaniu
Gdzieś w połowie lutego zaczynałam czuć, że idzie wiosna. Nie było tego jeszcze widać, ale miałam silne przekonanie, że to już. Postanowiłam, że wiosna u mnie zacznie się wcześniej i zaczęłam wprowadzać ją do mieszkania. Na początek oczywiście świeże kwiaty. Czy może być coś bardziej wiosennego? Dla poprawy nastroju zmieniłam też olejki w kominku zapachowym. Zimowe pomarańcze, cynamon i goździki zastąpił rozmaryn. Jest świeżo i przyjemnie, a rozmaryn ponoć stymuluje układ nerwowy, w tym pracę mózgu. Mówi się o nim, że może poprawiać pamięć i procesy myślenia. Rozjaśnienie umysłu – w sam raz na wiosnę 🙂
Praktykowanie wdzięczności
Praktykowanie wdzięczności jest ostatnio coraz bardziej popularne. I ja uległam tej modzie. Dlatego mam takie strony, na których codziennie rano wypisuje za co jestem wdzięczna, co mogę zrobić, żeby mieć dobry dzień, za co doceniam siebie. Po trzy punkty w każdej kategorii. Praktykowanie wdzięczności nie jest u mnie nowością. I po kilku miesiącach mogę powiedzieć, że naprawdę się sprawdza. Potrafi skierować naszą uwagę na to, co pozytywne. Kiedy potem w ciągu dnia dopada mnie spadek nastroju, to przypominam sobie te poranne sesje. To pomaga uporządkować myśli i nastawić się pozytywnie. Miejsce na to za co doceniam siebie znalazło się na tych moich kartach niedawno. Pomyślałam, że dobrze jest poświęcić sobie trochę uwagi. Nie od dziś wiadomo, że potrafimy być dla siebie największymi krytykami ( zdarza się Wam?). Dlatego dla odmiany warto jest dać sobie codzienną porcję pochwał z samego rana.
Wspomnienia w fajnym stylu
W lutym dużą wagę przywiązywałam do dokumentowania rzeczywistości. Na urlopie nagrałam i zmontowałam pamiątkowy filmik. Staram się, żeby robienie zdjęć i nagrywanie urywków codziennego dnia stało się takim moim małym nawykiem. Luty pozwolił mi też na trochę wspomnień w stylu retro. Mój chłopak, na pchlim targu wyszperał dwa radzieckie rzutniki. Okazało się, że jego rodzice mają w domu przeźrocza ze zdjęciami. Wieczorna sesja z fotkami sprzed prawie trzydziestu lat na ścianie, z odpowiednim podkładem muzycznym z płyty winylowej (ach, te charakterystyczne trzaski) okazała się być strzałem w dziesiątkę! Wiem, że nie każdy ma w domu stare przeźrocza ( u mnie czegoś takiego nie było), ale polecam Wam, zróbcie sobie od czasu do czasu, taki wieczór wspomnień ze starymi zdjęciami, poszperajcie w rodzinnych albumach, zaproście bliskich, zróbcie coś dobrego do jedzenia. Taki klimatyczny wieczór to świetny reset dla głowy i okazja do spędzenia czasu w miłym towarzystwie.
Jedna sekunda dziennie
Na początku u lutego, u Mileny z bloga Najlepszapora trafiłam na wpis o One Second Everyday. To aplikacja pomagająca zachować wspomnienia i wyrobić sobie nawyk systematycznego ich dokumentowania. Zasada jest prosta. Wrzucasz do aplikacji sekundę ( lub półtorej) nagrania każdego dnia. Pod koniec miesiąca masz kilkudziesięciosekundowy filmik – taki miesiąc w pigułce. Przypomniałam sobie, że miałam już przygodę z tą aplikacją w okolicach wakacji, pisałam Wam o niej nawet w sierpniu. Przypomniałam sobie, że to była świetna zabawa i postanowiłam do niej wrócić. Kiedy czytałam post Mileny luty był już w toku, ale byłam wtedy na wakacjach, więc filmiki z pierwszych dni miesiąca miałam w telefonie. Dzięki temu udało mi się zrobić jedną sekundę dziennie od początku do końca. Zajrzyjcie na Najlepsząporę, poczytajcie i spróbujcie sami- polecam. A poniżej mój luty w sekundach, jeżeli jesteście ciekawi.
I wszystkiego najlepszego w marcu! Jakie macie plany?
Oglądanie przeźroczy ( /- ów? 😀 ) na rzutniku musiało być wspaniałe! U mnie raczej stawiano na zdjęcia analogiem, ale przeźrocza pamiętam z biologii w podstawówce. 😉
To było naprawdę świetne przeżycie! Żałowałam, że nie mamy ich więcej. Zdziwiona też byłam jakością. Zdjęcia na ścianie prezentowały się naprawdę dobrze, nawet po odsunięciu rzutnika od ściany na znaczną odległość.
Świetny film! 🙂 Kurcze, muszę koniecznie ściągnąć tą aplikację. Niestety na iphone jest płatna, ale jak patrzę na te Wasze filmiki to widzę, że warto! 🙂
Ta aplikacja jest naprawdę ciekawa. Tak sobie myślę, jak fajnie będzie za rok obejrzeć sobie taki kilkuminutowy filmik z całego roku jednosekundowych wspomnień. Na androida na szczęście aplikacja jest darmowa. Wiadomo, że można takie podsumowanie miesiąca sobie zmontować samemu, bez odpowiedniej apki, ale na pewno wymaga to trochę pracy i wysiłku.
Świetna aplikacja. Nie znałam wcześniej i zaraz będę ściągać 😀
Polecam ! Bardzo fajna zabawa 🙂
Bardzo lubię oglądać filmiki one second everyday. Twój jest świetny. Może sama też kiedyś dołączę do tej zabawy. 🙂
Dziękuję! I polecam. Fajnie potem popatrzeć na taki miesiąc w pigułce 🙂
O tych filmikach już kiedyś czytałam, ale sama się nie zabrałam. Wtedy przestraszyła mnie ilość aplikacji, jakie już na telefonie posiadałam. O praktykowaniu wdzięczności już zupełnie zapomniałam. W tej dziedzinie mam słomiany zapał.
Mi praktykowanie wdzięczności naprawdę pomogło. I w spokojniejszym podejściu do codziennych problemów i w generalnym przeprogramowaniu nastawienia. Jak nam się ostatnio samochód zepsuł na środku drogi 50 m od naszego parkingu, to mój chłop powiedział : ” nie mógł się k…a zepsuć pod domem” a ja powiedziałam : ” jak to dobrze, że zepsuł się tutaj a nie na trasie” 🙂 Pomaga :):):)
Super, że wróciłaś do aplikacji 1second, bo efekt jest rewelacyjny! Sama muszę swoje kilka ujęć zgrać w jedno i w końcu wrzucić na FB, bo obiecywałam sobie systematyczność, a tu o 😉 piękny ten czarnulek z filmiku! <3 Koty chyba skradają te sekundowe ujęcia 😉
Dzięki! Wrzucaj swój filmik jak tylko Ci się uda, jestem go bardzo ciekawa! A koty skradają sekundowe ujęcia, najwygodniejsze miejsca do siedzenia w mieszkaniu, obiady z talerza, a na końcu rozum swoim właścicielom. Tak było przynajmniej z nami :D:D:D To są bardzo kradnące zwierzęta 🙂