Nareszcie przyszedł czas na to, o czym marudziłam już od kilku tygodni, o czym pisałam w moim wpisie z wiosennym przebudzeniem. Otwarcie sezonu na spacery po górach! Uświadomiłam sobie, że ostatni porządny spacer miał miejsce w La Salette, w zeszłym roku, w sierpniu. Nie liczę wizyty na Roque Nublo, która chociaż była wspaniała ( ach, te widoki) to jednak nie dała możliwości nawet porządnie się zmęczyć. Dlatego w poniedziałek zdecydowaliśmy się uderzyć w góry! Padło na Luboń Wielki, w Beskidzie Wyspowym. Zdecydowaliśmy się iść szlakiem żółtym – przez Perć Borkowskiego. Jeżeli jesteście ciekawi jak nam się podobało -zapraszam!
Oczywiście niejednokrotnie obraz przemawia lepiej niż słowa, dlatego zapraszam Was do obejrzenia vloga z tego wypadu!
Z Krakowa do Rabki Zaryte
Luboń wybraliśmy przede wszystkim dlatego, że w poniedziałek nie mieliśmy czasu ani na bardzo długi spacer, ani na dojazd do miejsca, które jest szczególnie oddalone od Krakowa. Z domu wyjechaliśmy dopiero przed 9 rano. Rabka Zaryte leży niecałe 50 km od Krakowa, można tam dojechać całkiem szybko. Nam się to za bardzo nie udało 🙂 Najpierw złapał nas korek na autostradzie, staliśmy jakieś 15 minut ( od węzła Łagiewniki do zjazdu na Zakopiankę). Drugim utrudnieniem był remont na Zakopiance. Zamknięty był odcinek od miejscowości Lubień do Skomielnej Białej. Wprawdzie i tak nie mieliśmy zamiaru nim jechać, ale wszystkie samochody skręcały w miejscowości Lubień na Mszanę i w Mszanie na drogę na Wadowice ( dokładnie tam gdzie my!). Więc ruch był spory, ale z drugiej strony nie było dramatu.
Samochód zostawiliśmy na parkingu pod kościołem w Rabce Zaryte. Nasz samochód był wówczas jedynym stojącym tam samochodem, więc problemów ze znalezieniem miejsca nie było.
Szlakiem Żółtym, przez Perć Borkowskiego na Luboń Wielki
Żeby trafić z parkingu na szlak trzeba wrócić do głównej drogi, przejść przez nią i skręcić w prawo. Najpierw mijamy wejście na szlak niebieski, po chwili dotrzemy do tabliczki ze szlakiem żółtym. Raczej nie można mieć problemu z tym, w którą stronę się kierować, bo szczyt widać bardzo dobrze z dołu. Nawet jeżeli jesteśmy w Rabce Zaryte po raz pierwszy ( tak jak ja) to Luboń rozpoznamy bez problemu po zlokalizowanej na nim wieży telewizyjnej.
Najpierw idziemy drogą pomiędzy polami, zgodnie ze znakami odbijamy w prawo. Dopiero później droga wejdzie w las. Ja nie mogę się nacieszyć z pojawiającej się w górach wiosny, pierwszych pąków, pierwszych kwiatów. U nas w Krakowie powoli to kwitnienie wszystkiego się kończy. Siłą rzeczy też przypominam sobie nasze zeszłoroczne wejście na Mogielicę. To też była druga połowa kwietnia, a jednak wtedy na szczycie złapała nas prawdziwa śnieżyca.
Zobacz też: Mogielica – od przełęczy Edwarda Rydza Śmigłego
Droga na Luboń Wielki
Wydaje się, że po drodze na szlaku nie ma żywej duszy. Ciągle jednak napotykamy na żywe istoty. Tu bażant, tam padalec, salamandra, kilka jaszczurek. Cieszymy się, że deszcz, który padał przez całą drogę z Krakowa, ustał mniej więcej w momencie, kiedy wysiedliśmy z samochodu. Cieszymy się widokami. Potem wchodzimy do lasu i robi się mniej widokowo. Idziemy spokojnie, bez napinki. Momentami łapię solidną zadyszkę, wysokie tętno czuję całym ciałem. Czyżby moja zimowa kondycja jeszcze nie wróciła do normy? A może to kwestia tego, że cały czas przystaję, robie zdjęcia, ujęcia do vloga i potem muszę gonić jak szalona. Tak czy siak, całym ciałem czuję, że żyje.
W końcu dochodzimy do tablicy informującej nas o tym, że wchodzimy na obszar rezerwatu przyrody Luboń Wielki. Czytam uważnie wszystkie zakazy obowiązujące na tym terenie. Nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła. Wiem, że większość z nich jest intuicyjna, wiem, że na większości tablic jest to samo, ale taka już moja natura. Kilka metrów dalej widzę wyglądające spod liści śmieci i myślę sobie, że może jednak część osób powinna sobie te zakazy wziąć do serca.
Zobacz też : Obowiązki osób przebywających w górach, czyli prawo jest wszędzie!
Gołoborze na Luboniu Wielkim
Niewątpliwą atrakcją tego żółtego szlaku na Luboń Wielki jest niecharakterystyczne dla Beskidu Wyspowego gołoborze, nazywane też Dziurawymi Skałami. Z uwagi na ten odcinek szlaku, ta trasa nie jest polecana dla dzieci i osób starszych. Chociaż szukając informacji w Internecie widziałam zdjęcia kilkulatków śmigających po tych kamieniach. Czy jest to trudna trasa? Przy dobrych warunkach pogodowych, moim zdaniem, nie. Wiadomo, trzeba uważać gdzie się stawia stopę, niektóre kamienie się ruszają, można stracić równowagę, czasem trzeba przejść przez powalone drzewo, ale sprawna fizycznie osoba w przyzwoitym obuwiu, nie powinna mieć problemu z przejściem tej trasy. Gorzej pewnie jest po deszczu albo zimą. Domyślam się, że wtedy może być ślisko.
Warto na tym odcinku trasy zatrzymać się na chwilę, bo widoki są bardzo ciekawe. Wprawdzie przejrzystość powietrza nam nie sprzyjała, ale i tak mogliśmy dostrzec ośnieżone szczyty Tatr.
Po przejściu tego odcinka czeka nas jeszcze krótkie, leśne podejście i naszym oczom ukazuje się znajdujące się na szczycie schronisko.
Luboń Wielki – Schronisko
Schronisko na Luboniu Wielkim wygląda dla mnie trochę bajkowo. Wielu osobom kojarzy się z domem Muminków. Zostało wybudowane w 1931 roku. Obok niego stoi, zbudowana na początku lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku wieża telewizyjna. Historia schroniska jest bardzo ciekawa, możecie się z nią zapoznać m.in. tutaj.
Przed wejściem do schroniska wita nas kot, ale nie chce się z nami socjalizować. Zapewne nie jest głodny, bo w budynku można dostrzec miseczkę z resztkami. Lubię miejsca, w których dba się o koty. Na miejscu dowiadujemy się, że dzień wcześniej ( w niedzielę) w schronisku była gigantyczna ilość turystów. Nic dziwnego. Luboń Wielki jest bardzo blisko Krakowa, można tu stosunkowo łatwo i szybko dojechać. Warto to wziąć pod uwagę planując wycieczkę.
W schronisku zauważam ciekawe urządzenie. To bezpłatna ładowarka z przeróżnymi końcówkami. Wygląda świetnie, domyślam się, że takie urządzenie na pewno może przydać się niejednemu turyście. Bateria mojego telefonu jeszcze trzyma, powerbank mam w plecaku, więc nie sprawdzam czy i jak ładowarka działa. Ale pokazuje Wam jako ciekawostkę.
Podoba mi się widok ze szczytu. Beskid Wyspowy wygląda magicznie! Wyobrażam sobie, że o wschodzie słońca, kiedy mgła unosi się w dolinach musi być tutaj niesamowicie. Musimy się tu kiedyś wybrać o tej porze!
Decydujemy się na zejście szlakiem niebieskim. Idzie szybko i sprawnie, droga wiedzie przez las. Na szlaku spotykamy kilka powalonych drzew, które omijamy bokiem. To była zdecydowanie udana wycieczka!
Byliście kiedyś na Luboniu Wielkim? Jak Wam się podoba? Jakie są Wasze ulubione miejsca w górach?
Zobacz też :
Wąwóz Homole, Wysoka, Biała Woda czyli wycieczka w Pieniny
Starorobociański Wierch. Moje wrażenia z Tatr Zachodnich.
Perć Akademików-Akademicka Perć. Na Babią Górę szlakiem żółtym.
Hej, interesuje mnie ta tablica z zakazami przy wejściu na teren rezerwatu, Czy pamiętasz moze informacje na temat wprowadzania psów?