You are currently viewing Marcowe tu i teraz

Marcowe tu i teraz

Marzec zaskoczył mnie nagłą wiosną, która jak się pojawiła, tak się schowała. Ale ja już wybudziłam się z zimowego snu i wcale nie chcę do niego wracać. Połowa miesiąca to dobry czas na wpis z serii Tu i teraz. Jeżeli jesteście ciekawi, co u mnie, zapraszam do lektury!

Słucham

Ostatnio słucham wszystkiego, co może nastroić pozytywnie. Głównie playlist z muzyką latino. Idealnie sprawdza się, przy pracach domowych, przy sprzątaniu, przy wiosennym porządkowaniu przestrzeni wokół. Nastraja pozytywnie i przywołuje słoneczne dni.

Czuję się

W lutym pisałam o tym, że czuję się trochę zmęczona i ociężała. Pisząc dzisiejszy wpis, wprawdzie odczuwam zmęczenie, ale zupełnie inne. Przyjemne. Od niedzieli wcielam moje plany o powrocie do aktywności fizycznej w życie, głównie na zajęciach tanecznych ( Zumba, Salsation). Jestem też dzień po moim pierwszym treningu wprowadzającym na siłowni. Mam wrażenie, że odczuwam ten trening każdym jednym mięśniem. Ale zmęczenie połączone z satysfakcją tak naprawdę dodaje energii.

Chciałabym

Pojechać na pierwszą w tym roku wycieczkę w góry. Bardzo mnie już nosi w tym temacie, ale jeszcze czekam. Po pierwsze na odrobinę stabilniejszą pogodę ( ponoć w ten weekend ma jeszcze sypnąć śniegiem). A po drugie na to, aż mój partner znajdzie trochę więcej czasu. W międzyczasie wspominam zeszłoroczne wypady.

Jestem wdzięczna

Za wybudzenie się z zimowego snu. Za każdy dzień, w którym omijają mnie złe wiadomości. Za pierwsze promienie słońca, za rozruszanie kości po zimie, za perspektywę wiosennych spacerów, za kota na kolanach, za poranną kawę, za całą masę rzeczy, zdarzeń i uczuć!

Pracuję nad

Wcielaniem w życie moich 10 pomysłów na wiosenną pobudkę po zimowym letargu. Może niekoniecznie nad wszystkimi naraz, ale małymi krokami, jeden za drugim, chciałabym wszystkie z nich wprowadzić w życie.

Cieszę się

Z tego, że ostatnio dużo lepiej się czuję, z przypływu energii, z coraz dłuższego dnia. Z przemiłych wiadomości, które coraz częściej od Was dostaję, przeważnie na Instagramie. To chyba moja ulubiona część blogowania 🙂

Czytam

„Projekt Szczęście” Gretchen Rubin. Lekko i przyjemnie. Tego mi było trzeba po przeczytaniu „Ona wraca na dobre. Podróż terapeutyczna” Grażyny Jagielskiej.

Pisałam o tym już na moim Instagramie, ale jeżeli nie widzieliście, to polecam Wam serdecznie książki Jagielskiej. „ Ona wraca na dobre…” to trzecia cześć opowieści autorki o zmaganiach z syndromem stresu pourazowego. Grażyna Jagielska to żona Wojciecha Jagielskiego, korespondenta wojennego. W czasie, kiedy jej mąż wyjeżdżał na wojnę, ona czekała, ogarniając rzeczywistość, przeżywając wszystkie możliwe odcienie strachu i stresu. To ona słuchała jego opowieści po powrocie. Opowieści niejednokrotnie strasznych, opowieści, które zostawały z nią, kiedy jej mąż ponownie wyjeżdżał. Książki G. Jagielskiej to jedne z tych pozycji które na długo zostają w głowie. Zarówno seria dotycząca jej przeżyć ( „Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym”, „Anioły jedzą trzy razy dziennie . 147 dni w psychiatryku” , „ Ona wraca na dobre.Podróż terapeutyczna”) , jak i powieści autorki.

Oglądam

Zdarza mi się ostatnio oglądać seriale, w których przynajmniej niewielka część dialogów jest po hiszpańsku. Kiedy leżałam z gorączką obejrzałam „Nieposkromioną” na Netflixie. Serial prawie w całości hiszpańskojęzyczny, który całkiem ciekawie się zapowiadał, ale niestety, potem jego jedynym atutem pozostał chyba ten hiszpański.

Oglądam też „Jane the Virgin”. I miałam napisać, że to moje małe guilty pleasure, ale tak szczerze mówiąc, wcale nie czuję się z tego powodu guilty. Ten serial utrzymany jest w konwencji telenoweli ( o czym przypomina nam na każdym kroku narrator), cechuje się typowo telenowelowymi zwrotami akcji ( rozpoczynając od tego, że cała fabuła opiera się na tym, że dziewica Jane zachodzi w ciążę w wyniku pomyłki lekarskiej, poprzez wszystkie chwyty typu odnaleziony ojciec, zaginiona matka, umarł i ożył, zabili go i uciekł, i tak dalej) . Serial jest jednak ciepły i przyjemny, a bohaterowie są niezwykle barwni. Jakkolwiek po pierwszym odcinku pomyślałam : ależ to durne (!), to zostałam aż do czwartego sezonu i z przyjemnością oglądam kolejne odcinki.

Jeżeli macie do polecenia jakieś ciekawe seriale, w których chociaż część dialogów jest po hiszpańsku, to koniecznie dajcie mi znać! Oczywiście, przy moim poziomie zaawansowania, muszą to być seriale z napisami ( w języku polskim albo angielskim ).

Czekam na

To, aż w końcu będzie można spokojnie chodzić w balerinkach! Strasznie się za nimi stęskniłam! Wprawdzie ubiegły tydzień rozpieścił nas kilkoma bardzo ciepłymi dniami, ale patrząc teraz za okno mam wrażenie, że na tego typu obuwie będę musiała jeszcze trochę zaczekać!

A co się u Was dzieje w marcu? Jak wygląda Wasz tu i teraz?

Z pewnością spotkaliście się już z serią postów Tu i Teraz. Zapoczątkowała ją Kasia z bloga Worqshop.pl. Kasia zachęciła również innych do zatrzymania się na chwilę w codziennej krzątaninie i zabieganiu. Tu i teraz, to takie przemyślenia z codzienności, z danego momentu w życiu. Bardzo lubię czytać te wpisy u moich ulubionych blogerek, więc pomyślałam, że może i ja spróbuję.

 

Dodaj komentarz