Długi weekend majowy była dla mnie tak naprawdę dość pracowity, ale nie mogłam odmówić sobie chociaż jednodniowego wypadu w góry. Podobnie jak w zeszłym roku, tak i w tym, zdecydowaliśmy się na majowy spacer po Gorcach. Tym razem za cel obraliśmy sobie Gorc i znajdującą się na nim wieżę widokową.
Dlaczego Gorce? Powodów jest na pewno kilka. Po pierwsze – w Gorce jest blisko z Krakowa. Droga na parking w Rzekach zajęła nam około godzinkę. Po drugie – pomimo tego, że Gorce stają się coraz bardziej popularnie, to nadal nie ma tam tłumów. Nawet w długie weekendy. Na parkingu ( który podobnie, jak rok temu, kosztuję piątkę za cały dzień) jest kilka samochodów, ale nie ma problemu ze znalezieniem miejsca dla siebie. Mnogość szlaków w Gorcach sprawia, że ruch się tutaj fanie rozkłada, a poza tym, obstawiamy, że i tak najwięcej osób uderza na Turbacz, który jest bardziej popularny i na którym znajduje się schronisko. Po trzecie, Gorce to idealne spacerowe okolice, pełno tutaj przyjemnych, niewymagających tras, na których można odpocząć. Po czwarte, gorczańska przyroda jest niezwykła, widoki są przepiękne – ale to chyba mówię o każdym miejscu, do którego trafię w górach.
Zobacz też :
Gorc Troszacki, od polany Trusiówka, szlakiem niebieskim i zielonym
Na Gorc niebieskim szlakiem
Pamiętam dobrze zeszłoroczną majówkę. Na parkingu w Rzekach przywitała nas mgła. Było zimno. Ubieraliśmy nawet rękawiczki! W tym roku trafiliśmy idealnie, jeżeli chodzi o pogodę. Plecaki na plecy, aparat i w drogę! Ja oczywiście zaczęłam od nawijania do aparatu. Podobnie jak w zeszłym roku skierowaliśmy się na szlak niebieski, ale tym razem w przeciwnym kierunku( skręciliśmy w lewo). Na początku czekał nas spacer asfaltową drogą. Potem, przy tabliczce z mapą odbiliśmy w prawo. Całkiem sporo osób parkuje tutaj samochody, ale nie żałowaliśmy tego spaceru z Rzek. Był jak najbardziej przyjemny.
Jeżeli jesteście ciekawi jak wygląda szlak na Gorc, jak jest na szczycie i jakie widoki można podziwiać ze znajdującej się tam wieży widokowej, a także jak mi podobała się cała wycieczka, to zapraszam do obejrzenia vloga!
Niebieski szlak
Jak już wspominałam, na Gorc szliśmy szlakiem niebieskim. Nie jest to trasa wymagająca. W dużej mierze idzie się lasem, więc idealnie sprawdzi się w upalne dni. Oczywiście momentami idzie się pod górkę ( w końcu jesteśmy w górach!) , ale nie są to jakieś szalenie męczące podejścia. Szlak jest przyzwoicie oznaczony, chociaż było kilka takich momentów, w których zastanawialiśmy się czy dobrze idziemy, dlatego warto się rozglądać.
Pierwszą przerwę śniadaniową zrobiliśmy na Nowej Polanie. Tutaj odbija szlak czarny na Szczawę, ale my trzymamy się nadal szlaku niebieskiego. Wprawdzie nie ma wyraźnej tabliczki „na Gorc”, ale nie sposób się zgubić.
Na polanie powygrzewaliśmy się w słońcu, pojedliśmy naszej górskiej wałówki i ruszyliśmy dalej. Znów weszliśmy w las. Minęliśmy kliku turystów, kilku turystów minęło nas. Ale generalnie nie było tłumów. Ja oczywiście nie mogłam się napatrzeć na wiosnę w Gorcach. W zeszłym roku spotykaliśmy trochę śniegu, w tym roku – wiosna w pełni. Po chwili dotarliśmy do tablicy informującej nas, że jesteśmy na terenie Gorczańskiego Parku Narodowego.
Gorczańskie Polany
Będąc warto zwrócić uwagę na gorczańskie polany. To bardzo charakterystyczny element tutejszego krajobrazu. Polany gorczańskie są pozostałością po działalności ludzkiej ( i owczej!). Dziś wiele z nich z powrotem zarasta, część jest podobno koszona.
Świnkówka
W drodze na Gorc warto zwrócić uwagę na polanę o uroczej nazwie Świnkówka! To tutaj pojawiło się moje pierwsze, duże „łaaał”, bo moim oczom ukazał się niesamowity widok. Zawsze jak jestem w Gorcach, to wypatruje widoku na Tatry. Nie zawsze mam szczęście. Na przykład dwa lata temu na Lubaniu, pomimo pięknej pogody, widoczność była znikoma. Tym razem na ze Świnkówki Tatry widać idealnie. Przysiadamy na chwilę. Wypatrujemy Starorobociańskiego Wierchu, na którym byliśmy w zeszłym roku w sierpniu. Wcale nie chce nam się iść dalej. Dziwicie się?
Gorc Kamienicki
Ze Świnkówki zebrać nam się jest wcale nie łatwo, ale za to po kilkuminutowym spacerze widzimy cel naszej wycieczki.
A przed nami kolejna polana. Gorc Kamienicki. Tak przy okazji – kiedyś byłam przekonana, że Gorc Kamienicki to nazwa szczytu. Jakoś tak bardziej mi pasowało, że jest Gorc Troszacki i Gorc Kamienicki. Ale nie ma tak dobrze, więc, żeby nie było pomyłek, w Gorcach są dwa Gorce – Gorc Troszacki ( ten na którym byliśmy w zeszłym roku) i Gorc ( po prostu Gorc, bez przymiotnika). Widoki z polany równie imponujące. Jest się czym zachwycać.
Z Polany na szczyt jest już dosłownie rzut beretem!
Wieża Widokowa na Gorcu
Gorc mierzy sobie 1228 m n.p.m. Szczyt jest porośnięty lasem, wprawdzie niezbyt gęstym, ale jednak skutecznie zasłaniającym część widoków. Dlatego umiejscowienie wieży widokowej na szczycie jest, moim zdaniem, bardzo ciekawym pomysłem.
Wieża powstała w 2015 roku, jest więc stosunkowo młoda, mierzy sobie niecałe 21m. Na wieże wychodzi się po zabudowanych schodach ( trochę jak klatka schodowa), więc nawet osoby z lękiem wysokości powinny się czuć na niej bezpiecznie. ( Od razu przypomina mi się zeszłoroczne zejście z oblodzonej wieży na Mogielicy). Widoki z wieży są przepiękne! Możemy popatrzeć sobie na szczyty i zidentyfikować te, na których byliśmy – na wieży znajdują się specjalne tablice. Patrzę na Lubań, na Luboń, na Mogielicę. Z oddali widać nawet Babią Górę. Oczywiście bardzo dobrze widać też Tatry.
Jeden niewielki minus jest taki, że wieje duży wiatr, a ja odnoszę wrażenie, jakbym była na statku. Wieża lekko się buja! Ruchy są słabo wyczuwalne, dlatego dla pewności pytam moich współtowarzyszy i okazuje się, że wszyscy czujemy tak samo.
Czy warto się wybrać na Gorc?
Myślę, że odpowiedź na powyższe pytanie nasuwa się sama! Wycieczkę na Gorc będę wspominać bardzo, bardzo dobrze. Trasa jest niedługa, niewymagająca. Z parkingu w Rzekach to niewiele ponad 6 km w jedną stronę. Czas przejścia przewidziany na mapa-turystyczna.pl to 2 godziny 35 minut. Zawsze, jak wybieram się w góry patrzę na ten przewidywany czas przejścia, ale dla mnie jest to bardzo orientacyjne. Jak już nie raz powtarzałam – nie mierzę czasu w górach ( oczywiście w granicach rozsądku), dlatego warto przewidzieć sobie spory zapas, chociażby na to, żeby spokojnie posiedzieć sobie na polanie.
A wy jak spędziliście majówkę? Koniecznie dajcie mi znać w komentarzu!