Organizacja pracy w domu-moje podejście
Dni kiedy pracuję w domu należą do moich ulubionych. Trudno mi to wytłumaczyć, ale nic nie działa tak dobrze na moją motywację i produktywność, jak moje własne domowe otoczenie, herbata…
Dni kiedy pracuję w domu należą do moich ulubionych. Trudno mi to wytłumaczyć, ale nic nie działa tak dobrze na moją motywację i produktywność, jak moje własne domowe otoczenie, herbata…
Tyle ostatnio się słyszy na temat brania życia we własne ręce, brania odpowiedzialności za jakość swojej codzienności, świadomego planowania, kształtowania odpowiednich nawyków i dążenia do celu. Kreowanie wymarzonego życia jest…
Nie wiem jak. Nie wiem kiedy. Ze stycznia zrobił się październik. Nie mogę powiedzieć, że niewiele się działo, ale zdecydowanie czas ten upłynął zbyt szybko. Rok zbliża się ku końcowi i na pewno za te trzy miesiące i mnie dopadnie nastrój do podsumowań. Dlatego póki jeszcze jest czas trzeba pocisnąć trochę na finiszu, żeby potem nie mieć poczucia, że kolejny rok minął bezowocnie. Plus działanie jest najlepszym sposobem na jesienną depresję.
(więcej…)O tym jak z grubsza minął mi sierpień, mogliście przeczytać we wpisie o tym jak radzić sobie z trudnościami. Nie było lekko i większość planów i postanowień wzięła w łeb. Wyniosłam jednak z tego miesiąca lekcje o wiele cenniejsze niż nauka hiszpańskiego. Po pierwsze, uświadomiłam sobie ile nieodkrytej siły we mnie jeszcze spokojnie siedzi. Po drugie, nauczyłam się, że na planowanie najlepiej wyjdzie, jeżeli zakreślimy sobie spory margines na niepowodzenia. Są takie wydarzenia, które przewracają dzienną rutynę i tryb pracy do góry nogami. Wtedy nie zawsze warto sztywno trzymać się punkcików z checklisty. Czasem trzeba pozwolić sobie na odpoczynek. Aczkolwiek dobrze jest mieć listę zadań, bo pozwala nam to iść we właściwym kierunku, kiedy nie mamy pomysłu co ze sobą zrobić.
(więcej…)Uprzedzam lojalnie, że dzisiaj będzie trochę prywaty. Nie wiem czy czasem też tak macie, że powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami ( a w zmodyfikowanej wersji nawet stadnie) pasuje do Was jak ulał? Naokoło wszystko się wali i pali i macie wrażenie, że właściwie za cokolwiek się nie złapiecie to zmienia się w katastrofę? W dodatku, pomimo największych starań i najszczerszych chęci ciągle pojawia się poczucie, że i tak na coraz mniej rzeczy wokół mamy wpływ. Najlepiej byłoby zaszyć się głęboko w niedźwiedziej gawrze i przespać wszystkie trudności.
Spokojnie. Prawdopodobnie każdy tak ma raz na jakiś czas. Jakkolwiek pozytywnie nie bylibyśmy nastawieni. Jakkolwiek optymistycznie nie podchodzilibyśmy do świata. Jakkolwiek sumiennie nie wypełnialibyśmy codziennych obowiązków. Shit happens. (więcej…)
Pamiętacie jeszcze podsumowanie wyzwania małych przyjemności? Przy okazji tego wpisu poczyniłam kilka planów na lipiec. Szczerze mówiąc, pomimo wakacyjnego okresu, w którym zazwyczaj jest trochę luźniej w pracy, a także pomimo tygodniowego urlopu ( wymuszonego przez ŚDM w Krakowie), tak naprawdę nie wiem kiedy ten miesiąc mi zleciał. Nie lubię tego uczucia, czas mija, a ja mam wrażenie, że nie wykorzystałam go w pełni, przespałam, a tak naprawdę to nie wiem co się właściwie ostatnio działo, bo nie miałam się czasu nad tym zastanowić.
(więcej…)Jak pisałam Wam w zeszłym tygodniu, zdecydowałam się podjąć wyzwanie TakeLifeInYourHands, które polegało na tym, żeby codziennie, przez tydzień sprawiać sobie jakąś małą przyjemność. Podejmując wyzwanie myślałam: nic prostszego, przecież…
Robiąc dziś przedpołudniową blogową „prasówkę”, na blogu TakeLifeInYourHands natrafiłam na wpis zawierający wyzwanie polegające na tym, że przez tydzień, każdego dnia, sprawiamy sobie małą przyjemność. Z założenia ma to…
Pomyślałam, że napiszę dziś do Was kilka słów o tym jak wyrwać się z marazmu.
Mam 27 lat i jestem prokrastynatką. Brzmi jak wyznanie składane na grupach wsparcia typu AA? Być może. Nie wypada dziś być niezorganizowanym, leniwym, rozlazłym. Na rynku dostępne są kalendarze, plannery, smartfonowe apki i pewnie około sto tysięcy innych narzędzi, które pozwalają się zorganizować i wyrwać się ze szpon odkładania wszystkiego na później. Sama miałam kilkaset podejść do ogarnięcia siebie- z różnym skutkiem. Czasami po kilku zorganizowanych, planowanych dniach, rzucałam kalendarze w kąt, żeby „wreszcie” móc spokojnie nic nie robić i poodkładać sobie wszystko na później. Zupełnie nieracjonalne, lecz prawdziwe. Wiele się od tego czasu zmieniło, wiele zmienia się ciągle. (więcej…)
Mówi się, że dzieci przychodzą na świat jako czysta karta. Początkowo, wszystkiego uczą się od dorosłych, od rodziców, dziadków. Nierzadko jednak ku zdziwieniu dorosłych okazuje się, że to oni najczęściej są w stanie się również wiele nauczyć od dzieci. Poniżej trzy wybrane zagadnienia, które przychodzą mi na myśl, kiedy zastanowię się nad tym czego chciałabym nauczyć się od dzieci.