Czas, który oszczędzam, kiedy nie wychodzę z domu
Pamiętam, jak w podręczniku do języka polskiego przeznaczonym dla wczesnych etapów edukacji znalazłam opowiadanie o chłopcu z przyszłości. Żył w czasach, kiedy wszystko można było załatwić nie wychodząc z domu. Do szkoły „chodził” łącząc się z nauczycielami przez komputer, a sport uprawiał grając w gry wideo.
Dla mnie, dziewczynki która na pierwsze ślamazarne łączenie się z internetem „przez modem” miała wówczas poczekać jeszcze kilka lat, była to wizja zbyt futurystyczna. Wręcz niewyobrażalna, pomimo, że jako dziecko wyobraźnię miałam mocno rozbudowaną. Byłam w stanie wyobrazić sobie, że jestem chłopcem, Anią z Zielonego Wzgórza, albo że moim narzeczonym jest Gilbert z Robin Hooda ( nie wiem czemu od dziecka miałam słabość do czarnych charakterów).
(więcej…)